Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chill. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chill. Pokaż wszystkie posty

2.04.2012

Moon Ate the Dark - Bellés Jar

Nie rozróżniam światła od ciemności, lecz zdarza się akcent, który mrokowi nie daje nadziei.

Moon Ate the Dark - Bellés Jar by sonic pieces

sonic pieces, a tam m.in.: Nils Frahm, Peter Broderick, Hauschka, Dustin O'Halloran, czy Greg Haines - po prostu polecam: http://www.sonicpieces.com/releases.html

7.02.2012

Potrójna doza muzyki.

Odkąd zmogła mnie choroba (nie byle jaka, bo sprytna na tyle, żeby zaatakować drugi rok z rzędu o tej samej porze) nie znalazłem w sobie mocy, by podzielić się choć jedną muzyczną pozycją z tych, które towarzyszyły mi w mórze, z jakim przyszło mi się borykać.
Teraz, gdy już jestem prawie w pełni sił, wytaczam muzyczne armaty wycelowane w miłośników współczesnej elektroniki, ambientu, czy nu-jazzu.

Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości i zażegnać kontrowersje wokół publikacji wspomnianych materiałów, wyjaśniam, że nieprzypadkowo użyłem słowa "doza" w tytule posta. Otóż Słownik języka polskiego tak definiuje dozę: "porcja leku lub jakiejś substancji przeznaczona do jednorazowego wykorzystania". Myślę, że śmiało można muzykę potraktować jako substancję, a już na pewno lek. Zwracam więc uwagę, że są to dobra do jednorazowego wykorzystania. : )

PORTICO QUARTET - PORTICO QUARTET




Saksofon, kontrabas, perkusja i hang - cztery moce znów w komplecie, aczkolwiek ta ostatnia już nie pod kierownictwem Nicka Mulveya, który opuścił londyński band początkiem 2011 roku. Zastąpił go jednak godnie Keir Vine i Portico Quartet powróciło z trzecim albumem studyjnym (w dorobku mają jeszcze live session, o którym pisałem ponad dwa lata temu tutaj: http://puszczamuzyki.blogspot.com/2009/12/portico-quartet-black-sessions.html). Album, nieco bardziej niż poprzednicy, ubrany jest w elektroniczne ozdobniki, ale smakuje równie wybornie. Bardzo popularnym ostatnio zabiegiem i gwarantem niemałego sukcesu (w jakichkolwiek kategoriach by go nie rozpatrywać) jest wtrącenie kobiecego wokalu, którego i tutaj nie zabrakło. W utworze "Steepless" udzieliła się Pani Cornelia Dahlgren, która pochwalić się może także pokaźnymi solowymi dokonaniami w postaci kilku albumów. Kto wie - być może warto będzie się nimi zainteresować. Tymczasem polecam album "Portico Quartet" z moim ulubionym "Lacker Boo" na czele.

Artysta: "Portico Quartet"
Album: "Portico Quartet"
Youtube: "Lacker Boo"



SWOD - DREI



Mijają miesiące i lata, a ulubieni Artyści wciąż zwlekają z wydaniem kolejnego genialnego krążka, który zawładnął by wszelakiej maści odtwarzaczami na dłużej. Kiedy już przychodzi TEN MOMENT, okazuje się, że najnowsze dzieło wcale nie spełnia oczekiwań. Nie ma jednak nic piękniejszego, jak pierwotny zawód odczuwany jedynie w celach spotęgowania zachwytu, który nadejdzie po dokonaniu głębszej analizy materiału. Jak mogłem wątpić w duet S(tephan) W(oehrmann) O(livier) D(oerell)? Kajam się, bo początkowo uznałem "Drei" dużo słabszy od "Gehen" i "Sekunden", ale trzeci krążek Niemców jest kolejnym świetnym przykładem wyważonej współpracy klasycznego pianina i muzyki elektronicznej. Ich perfekcyjną symbiozę doceniłem jednak dopiero po trzecim, czwartym doświadczeniu z płytą, więc radzę się nie zrażać, tylko drążyć, drążyć i jeszcze raz drążyć.

Artysta: "SWOD"
Album: "Drei"



YAGYA - RIGNING


Mogę być inżynierem. Mogę mieszkać w Nowym Sączu. Mogę popełniać multum błędów. Mogę ich później żałować. Mogę zastanawiać się, czy droga jaką obrałem jest słuszna. Mogę mieć dobrą passę. Może ona okazać się złudna. Mogę w zasadzie wszystko, ale jedno jest pewne: kiedyś, może na starość, muszę pojechać do Islandii. Znam póki co ze zdjęć, znam z opowiadań, znam też od strony muzycznej i wiem, że po prostu muszę tam być, zostać, zamieszkać. No, może po prostu odwiedzić, ale na dłużej. Dlaczego? Dla tego, tego, tego i Yagya.

Artysta: "Yagya"
Album: "Rigning"
Youtube: "Rigning Ein"



24.12.2011

Kate Bush - 50 Words For Snow

"I don't want to lose you again"

W ten jeden z nielicznych okresów w roku, który pozwala choć odrobinę ujarzmić pęd życia, życzę wszystkim tegoż ujarzmienia właśnie ; ). W razie, gdyby ktoś potrzebował dodatkowego "hamulca", idealna będzie płyta "50 Words For Snow", będąca pierwszą od sześciu lat (nie licząc nietypowego "Director's Cut"), studyjną pracą Kate Bush. Po krążek warto sięgnąć tym bardziej, że śniegu tej zimy deficyt, a każdy utwór sprawdzi się doskonale jako substytut białego puchu.

Artysta: Kate Bush
Album: "50 Words For Snow"
Youtube: "Snowed In at Wheeler Street"
PURCHASE

29.11.2011

Jono McCleery - There Is

No need to run and hide.


W 1987 roku światlo dzienne ujrzał, dziś wszystkim znany, utwór "Wonderful Life". Wydał go - nieco mniej znany - Black. Minęło ponad trzynaście milionów minut, podczas których dzieło to było nagrywane przez co najmniej kilku mniejszych, bądź większych A(a)rtystów. Ostatnim, który poprzez swoją interpretację wywarł na mnie wrażenie, okazał się Jono McCleery.
Nie dodam nic więcej, bo pisząc tego posta mam za sobą doświadczenie jedynie dwóch ścieżek z płyty "There Is". Zamieszczam ją jednak na blogu, bo wiem, że jeżeli jakiś artysta zostaje pochłonięty przez NinjaTune, warto zainwestować w niego choć chwilę czasu wolnego dla celów poznawczych.
Przy okazji warto przypomnieć sobie teledysk do oryginalnego "Wonderful Life". Dla mnie ma on wagę o tyle, że przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to wideoklip puszczany z kasety VHS robił wstrząsające wrażenie.

Artysta: Jono McCleery
Album: "There Is" [2011]
Youtube: "Tomorrow", "Wodnerful Life"
PURCHASE


13.11.2011

Peter Broderick - Float

"Najlepsze filmy to te przypominające sny,
o których nie wiemy czy nam się w ogóle przyśniły"

"Float" Petera Brodericka przewija się przez mój odtwarzacz już szmat i powinna dawno zagościć na blogu. Płyta spójna, rozmarzająca, zwiewna i z gatunku tych, które - gdyby zamknąć oczy i oddać się jej - każą przenieść się z miejsca odsłuchu i unieść tam, gdzie dusza pozwoli i zapragnie.

Sporo o albumie można poczytać tutaj: http://trzecieucho.wordpress.com/2011/01/03/peter-broderick-float-type-027/ . Zapraszam więc do lektury i odsłuchu.

Artysta: Peter Broderick
Album: "Float"
Youtube: "Floating/Sinking", "A Snowflake"
PURCHASE

2.11.2011

Moshimoss - Hidden Tape No​.​66

Pamiętasz, była jesień...

Jesienią roku 2005 moje poglądy muzyczne zaczęły przechodzić rewolucję, która potrwa zapewne do końca danych mi dni (oby jak najdłużej, przecież tyle jest dźwięków do odkrycia). Muzyczne horyzonty poszerzać się zaczęły, a jednym z kierunków były dźwiękowe eksperymenty spod znaku Sigur Rós, czy Coco Rosie.
Dziś, podczas ekploracji Youtube'a, trafiłem na japońskiego producenta Kosuke Anamizu, który - nie wiedzieć czemu - przypomniał mi rzeczony okres. Skoro więc wróciłem myślami do jesiennych wieczorów sprzed siedmiu lat, a jesień mamy w pełni, podrzucam "Hidden Tape No.66" tym, którzy lubują się w słodkich i nieco infantylnych dźwiękach,  pozwalających wrócić do czasów, kiedy człowiek dopiero poznawał (mimo, że nadal to robi, ale czasem wydaje mu się, że wszystko warte poznania, już za nim - A TO NIE PRAWDA).

Artysta: Moshimoss
Album: Hidden Tape No​.​66

1.11.2011

Dale Cooper Quartet And The Dictaphones - Parole De Navarre

Gdybym miał prochowiec...

...przesiadywałbym pewnie w zasnutych dymem papierosów knajpach, popijając z wolna whisky i spoglądając spod ronda kapelusza na sąsiednie stoliki obstawione przez równie podejrzanych i podejrzliwych typków jak ja. W tle (ale nie będąc tłem) sączyłaby się muzyka Dale Cooper Quartet And The Dictaphones.

Nie mam jednak prochowca, w kapeluszu mi nie do twarzy, a i mam nadzieję, że podejrzanego delikwenta nie będzie mi dane spotkać w najbliższą niedzielę w krakowskich Fortach Kleparz, gdzie odbędzie się drugi w Polsce (pierwszy będzie miał miejsce dzień wcześniej w poznańskim Klubie Pod Minogą) koncert francuskiej dark-jazzowej grupy Dale Cooper Quartet And The Dictaphones (czy sama nazwa nie budzi zainteresowania?). Nie ukrywam, że mimo wydanej jednej płyty, stoją oni w mojej małej hierarchii kapel dark-jazzowych wyżej niż Bohren And The Club Of Gore, czy The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble (których również gorąco polecam). Wkrótce umocnią się oni na pozycji lidera, ponieważ lada dzień pojawi się kolejny krążek, którego próbkę możemy usłyszeć TUTAJ.
Tymczasem zapraszam do odsłuchu i zakupu "Parole De Navarre", albumu wydanego w roku 2006 po raz pierwszy i jego reedycji sprzed niespełna dwóch lat. Klasyka gatunku, która będzie wyśmienicie smakować w te jesienno-zimowe wieczory.

Artist: Dale Cooper Quartet And The Dictaphones
Album: "Parole De Navarre" [2006]
Youtube: "Aucun Cave" , "Ta Grenier"
PURCHASE
download

21.10.2011

William Basinski - Melancholia

... 










Album: Melancholia [2003]

16.09.2011

The Cinematic Orchestra - Manhatta

There is nothing more beautiful...

THE CINEMATIC ORCHESTRA - litery wielkie (nie "duże", a "wielkie" - tu pozdrowienie dla Pani Gabryś, nauczycielki języka polskiego w gimnazjum, która nigdy tego nie przeczyta, ale nie o to chodzi przecież...), bo to jedna z najpiękniej grających orkiestr świata w mniemaniu Marcina Biernata. Ile czasu spędziłem przy dźwiękach tego bandu, jakie dreszcze przeżywałem nie raz wsłuchując się chociażby w "Channel 1 Suite", czy "Everyday". Kiedyś to nie będzie miało znaczenia, ale mam niezmierzoną satysfakcję, że żyję w czasach, gdy TCO popełniają co raz to większe dzieła. Singiel "Manhatta" jest kolejnym przykładem geniuszu (który działa ze zdwojoną siłą połączony z klipem).

Pozostaje włączyć i wtopić się w Manhattan sprzed ponad stu lat.

17.07.2011

Yellow Slots - Lessend

             "Drops"

             "Floating"

Człowiekowi zdaje się czasem, że jest trzonem, siłą i znaczeniem tego świata. Prawdziwością jednak jest fakt nicości wobec natury.
Kocham muzykę, która przypomina mi prawdziwą hierarchię, uwypuklając jednocześnie piękno drzemiące w przyrodzie. Kyriakos Moustakas i Dimitris Aronis przez dwa lata zbierali materiał na płytę "Lessend". Wystarczająco dlugo, by ukazać walory tego, co we wspomnianej hierarchii jest na czele. Piękna muzyka, rewelacyjne obrazy - uczta dla zmysłów i duszy.

Album: Lessend [2011] - KUP MP3 / BUY MP3


13.06.2011

Bohren und Der Club of Gore - Dolores


How to stop time.

Ostatnio czas biegnie, a powinien mijać. Powinien być leniwy, byśmy mogli z trudem wypełnić go przyjemnościami na które mamy ochotę. Trud ten nie wynikałby z powodu braku wolnej chwili, ale z jej nadmiaru, którego nie dalibyśmy rady zapisać, bo brakło by przyjemności.

Niestety tak nie jest i nic nie zapowiada, by było inaczej.
Spróbujmy więc podstępem:

Artysta: Bohren und Der Club of Gore - http://www.bohrenundderclubofgore.de/
Album: "Dolores" [2008] - KUP CD / BUY CD
Youtube: "Unkerich" - "Welten"


18.05.2011

Thomas Feiner & Anywhen - The Opiates



I'm a toy,
I am just a toy,
Nothing but a toy,
Fot this brain,
And it's pure pain.

Dobry wieczór Państwu. Minęło trzysta osiemnaście dni, a dziś jest osiemnasty maja, roku dwa tysiące jedenastego. Czterdzieści pięć tygodni z okładem - tyle trwała przerwa związana z publikacjami na blogu Puszczy Muzyki. Wyrwa spowodowana inną wyrwą, nie pozwoliła na mobilizację, ale ta musiała w końcu nadejść. Sprowokować ją mogła jedynie muzyczna przygoda. Nie byle jaka, bo okraszona pięknymi balladami z męskim wokalem na czele (subiektywne skojarzenie mierzy w Nicka Cave'a, momentami w Anthony Hegarty'ego). Mimo że przez prawie rok absencji internetowej spotkałem się z dźwiękami, które mnie uwiodły, akurat Thomas Feiner & Anywhen wznawia przygodę z blogiem na - mam nadzieję - długi czas. Jak to przeważnie w Puszczy bywało, polecam album, który wleje w serca i dusze sporo nostalgii, a także pięknych i przyjemnych doznań. Płyta genialna zarówno lirycznie, wokalnie, jak i muzycznie. Dla mnie klasyk, więc będę wracał do niej często.

Poza tym, jak widać, blog przeszedł "lifting" i odzwierciedla teraz moje mroczne, granatowe wnętrze ;-) Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy wypytywali, tęsknili, gnębili. To też był motor napędowy w przypadku reaktywacji bloga i nadal jest w związku z Audycją na antenie RadioRewers, która - mam nadzieję - wkrótce ruszy parą (nie pełną jak kiedyś, ale ruszy - musi!)
Pojawiły się także Facebook-wstawki, bez których - ostatnimi czasy - wszystko co istnieje, właściwie nie istnieje. Zachęcam do pstrykania, bo im blog będzie bardziej popularny, tym większa szansa, że mnie zamkną za piractwo, a wtedy będę miał multum czasu na eksplorację muzycznych zasobów sieciowych (pod warunkiem, że dostanę celę jak Siara).

Artysta: Thomas Feiner & Anywhen - http://www.thomasfeiner.com
Album: The Opiates [2008] - KUP ALBUM / BUY CD

12.04.2010

Bersarin Quartett - Bersarin Quartett


"Zmyślony, fikcyjny podkład filmowy" - tak o albumie mówi Thomas, autor projektu "Bersarin Quartett". Artysta pochodzący z niemieckiego Münster zadebiutował w sposób, który każe czekać na kolejne muzyczne płody z niebywałym zniecierpliwieniem. Dziesięć ścieżek perfekcyjnie skonstruowanych, będących rzeką z wolna płynącą, która zabiera słuchacza w podróż do świata klasyki i ambientowej elektroniki (z dodatkiem break beatu). Połączenie to, choć sprawdzone, w wydaniu Bersarin Quartett tworzy nową jakość. Thomas, oprócz umiejętności, włożył w płytę głębię drzemiącą w duszy człowieka. Dzięki temu mamy do czynienia z albumem, który zabiera do krainy rządzonej przez siły nadprzyrodzone. Krainy momentami pięknej i spokojnej, a chwilami przerażającej. Autor słusznie porównuje płytę do podkładu filmowego. Nie zgodzę się jednak, że film ten nie istnieje. Wręcz przeciwnie - sami go tworzymy...

Artysta: Bersarin Quartett
Pochodzenie: Niemcy

W internecie:

Youtube:


Download:

5.04.2010

"Sentymentalne 2"


Wiosną powinna być składanka radosna. Niestety, coś nie poszło po myśli (a może właśnie poszło).













Tracklista:

1. Wim Mertens - Often a Bird
2. Lavalu - Hope
3. Nomak - Sanctuary
4. múm - Marmalade Fires (live at FNM, Katowice)
5. Build an Ark - Heaven
6. Imogen Heap - Cumulus
7. Rudi Arapahoe - Conversation Peace
8. Rio En Medio - Tiger's Ear
9. Library Tapes - Above the Flood
10. Bat For Lashes - Moon and Moon
11. Johan Johannsson - Theme
12. Hilmar Örn Hilmarsson - Colours
13. Bliss - Overture
14. Max Richter - Iconography
15. Peter Gabriel - Flume
16. Scrimshire - All Roads Lead You Home
17. Valgeir Sigurðsson - Dreamland
18. Moby - God Moving Over the Face of the Waters
19. Soulsavers - You'll Miss Me When I Burn
20. Kyle Gabbler - Burning Man
21. Wim Mertens - The Scene
22. Rudi Arapahoe - Last Words Unspoken

27.03.2010

CocoRosie - Grey Ocean


Nie od zawsze muzyka powodowała, że przenosiłem się do świata ezoterycznego, pozaziemskiego, krainy ucieczki myśli od codzienności i szarzyzny. Prawdziwą głębię muzyki odkryłem, gdy dotarła do mnie płyta "Noah's Ark" sióstr CocoRosie. Wtedy całkowicie zmieniłem podejście do dźwięków raczących moje ucho. Zrozumiałem, że muzyka może być narkotykiem, który atakuje najczulsze miejsca istoty ludzkiej i pobudza jej wrażliwość, która zastygła, bądź wydawała się nie istnieć.

Pamiętam, gdy ponad 4 lata temu zapoznałem się z twórczością CocoRosie (o ile się nie mylę, dzięki mojej Siostrze, za co dziękuję, M.! : ). Zachwyt mój był olbrzymi i gdy komuś rekomendowałem muzykę, na pierwszym miejscu stał omawiany Duet. Ostatnimi czasy zaniedbałem rzeczone Panie, ale dziś wieczorem przypomniałem sobie o istnieniu 'CR' i postanowiłem odświeżyć pamięć, wsłuchując się w zapomniane płyty. Jakież było moje zaskoczenie, gdy ujrzałem, że na maj zapowiadana jest nowa płyta CocoRosie. Tym bardziej zdumiałem, gdy znalazłem płytę w sieci (tę samą udostępniam na próbę, by zachęciła do zakupu oryginału).

Siostry Bianca i Sierra, poprzez melancholijne wokale i wyszukane instrumenty (pośród których, oprócz harfy, gitary, czy 'klawiszy', znalazły się dziecięce zabawki, które - wbrew pozorom - można świetnie wykorzystać w procesie sporządzania muzyki), stworzyły styl niezwykle unikalny i mikroklimatyczny. Niełatwo bowiem sklasyfikować mieszankę folku, rapu, trip-hopu, operowych zapędów, czy elektroniki. Nie trzeba jednak zmagać się z szufladkowaniem Sióst Cassidy (których życiorys mógłby posłużyć za ciekawy temat do zapisania na kartkach papieru w postaci scenariusza). Kult, jakim otoczone są CocoRosie wystarczy, by traktować Ich twórczość jako niezależny element w muzycznym świecie.

Czy estyma - jaką obdarzone są CocoRosie - będzie nadal aktualna, pokaże czas. Ja, każdy dotychczasowy ruch Sióstr na muzycznej szachownicy, obserwowałem z podziwem i podchodzę do Ich twórczości z sentymentem. Nowa płyta, którą właśnie przesłuchuję po raz drugi, nie powaliła mnie na kolana, nie zaczarowała tak bardzo, jak poprzednie, ale nauczyłem się, że do niektórych muzycznych płodów trzeba dojrzeć (tak jak to miało miejsce z "Black Sands" Bonobo).
Mam więc nadzieję, że "Grey Oceans" będzie kontynuacją charakteru CocoRosie i pozwoli podtrzymać marzenie o wysłuchaniu Sierry i Bianci na żywo.

Życzę miłej konsumpcji i - w miarę możliwości - opinie dotyczące nowej płyty w komentarzach pod tym postem.


Kto natomiast nie zna dokonań CocoRosie, niech czym prędzej zapozna się z płytą "Noah's Ark" (reszty nie rekomenduję, wychodząc z huraoptymizmu, że po wysłuchaniu polecanego krążka, każdy z ciekawością sięgnie pozostałych).

Artystki: CocoRosie
Kraj pochodzenia: USA

Płyty:
"La Maison De Mon Reve" [2004]
"Noah's Ark" [2005]
"The Adventures Of Ghosthorse And Stillborn" [2007]
"Grey Ocean" [2010]

W internecie:

Youtube:
"Trinity's Crying" (z "Grey Ocean")
"Beautiful Boys" (z "Noah's Ark")
"Bisounours" (z "Noah's Ark")
"By Your Side" (z "La Maison De Mon Reve")
"Promise" (z "The Adventures Of Ghosthorse And Stillborn")

Download (przesłuchaj, doceń, zakup! / buy it after trying!):



9.03.2010

Vashti Bunyan - Just Another Diamond Day


4 godziny siedzę. 4 godziny mrużę oczy. 4 godziny garbię się tak bardzo, że przysłowiowy paragraf by się nie powstydził. Nie idzie mi poszukiwanie muzyki do jutrzejszej audycji. Nie wiem, czy pójść w jazz, bossa-novę, downtempo, czy jeszcze inną cholerę. W marcu i na pre-liście utworów pięćdziesiątej drugiej Puszczy, jak w garncu.
Mija północ i stało się - nadszedł kryzys, powieki zaczynają mi sugerować, że - jeśli zaraz nie pościele łóżka - usnę jak jestem, a jestem 'na siedząco'.
Sytuacja beznadziejna - nie myślę.
Nagle, ni stąd, ni zowąd, wpada mi do ucha folkowe brzmienie w pianino, banjo, gitarę, ale przede wszystkim anielski głos bogate.
Ożywiam się, nie czuję już ciężaru powiek i - choć organizmu nie oszukam - piszę resztkami sił tego posta, by krótko przedstawić Vashti Bunyan.
Urodziła się w Londynie, a jej przyjście na świat nastąpiło w roku 1945. Dwadzieścia lat później wydała swój pierwszy singiel, by w roku 1970 nagrać "Just Another Diamond Day". Niestety... Płyta nie została przyjęta ciepło. Nie udało się to nawet na zimno. Zrezygnowana Vashti Bunyan zerwała z muzyczną przygodą. Wróciła - UWAGA - po trzydziestu (30!) latach. Właśnie w roku 2000 Jej album został na nowo odkryty, ukazała się jego reedycja (zawierająca 4 dodatkowe utwory, których niestety ja nie posiadam). Pięć lat później Vashti Bunyan wydała nowy krążek. Nie miałem okazji go jeszcze musnąć, ale gdy pomyśle, że producentem jest Max Richter, a gościnnie na płycie Joanna Newsom, czy Devendra Banhart, to... No, sami wiecie.

Jako, że czuje na plecach oddech Morfeusza, kończę przygodę z piśmiennictwem i zapraszam na ucztę pełną piękna, wiosny, piękna, folkloru, piękna i marzeń tak wybujałych, że krówka, konik, pieski i owieczkopodobne zwierze z okładki wydają się patrzeć i mówić do mnie z ekranu monitora (jestem nieco przerażony).

Artystka: Vashti Bunyan
Kraj pochodzenia: Wielka Brytania

W internecie:

Youtube:

Download (przesłuchaj, doceń, ZAKUP / BUY IT):

3.03.2010

Late Night Tales: Air


Pewnego mroźnego wieczoru, poszukując dokonań francuskiego duetu Air, natknąłem się na kompilację sygnowaną nazwą tej grupy, a noszącą tajemniczy tytuł "Late Night Tales". Kuszący niczym świeże truskawki zimą*, zmusił mnie do degustacji. I tak, gryząc kawałek po kawałeczku, dotarłem do końca płyty, a później włączyłem ją jeszcze raz, i jeszcze jeden, i jeszcze...

Tracklista prezentuje się nastepująco:
1. All Cats Are Grey –The Cure
2. Planet Caravan - Black Sabbath
3. O' Venezia Venaga Venusia - Nino Rota
4. I Shall Be Released - Band & Bugles of the Light Division/Owen, Band & Bugles of the Light Division/Owen
5. Camille - Georges Delerue
6. Ghosts - Japan
7. Old Man's Back Again – Scott Walker
8. Come Wander with Me – Jeff Alexander
9. Metal Heart - Cat Power
10. Loving You - Minnie Riperton
11. For the World - Tan Dun
12. Long de La Riviere Tendre - Sebastien Tellier
13. My Autumn's Done Come - Lee Hazlewood
14. P.L.A. - Robert Wyatt
15. Let's Get Lost - Elliott Smith
16. Cousin Jane - The Troggs
17. Musica – Air/Alessandro Baricco
18. Ravel: Pavane Pour une Infante Défunte - Cleveland Orchestra

Pozostaje pytanie: 'co wspólnego z powyższym ma zespół Air?"
Otóż ideą kompilacji "Late Night Tales" (wcześniej "Another Late Night") jest zebranie utworów, które były inspiracją dla artystów, zespołów i DJów podczas ich dotychczasowej drogi twórczej.
Jako "Another Late Night" projekt zaistniał w roku 2001, a rozpoczęła go grupa Fila Brazillia. Przez 9 lat, w przedsięwzięciu wzięły udział m.in.: Zero 7, Groove Armada, Kid Loco, Nightmares on Wax, Sly & Robbie, Jamiroquai, Four Tet, Nauvelle Vague, Fatboy Slim, Arctic Monkeys, czy omawiany tutaj Air.

Z dotychczasowo poznanych przeze mnie składanek (a nie było ich wiele, bo li tylko trzy), ta z ramienia Air zdecydowanie przypadła mi do gustu najbardziej, stąd wybór.
Wydaje mi się jednak, że wkrótce fotel lidera przejmie grupa Cinematic Orchestra, której płyta z serii 'LNT' ujrzy światło dzienne już w kwietniu.

Pozostaje czekać rozkoszując się dźwiękami omawianego krążka.

*w Polsce świeże truskawki są świeże jedynie z optycznego punktu widzenia. Uzyskiwane za pomocą radiacyjnego utrwalania żywności (brzmi złowrogo), nie dorównują smakiem do tych, zakupionych latem : )

W internecie:

Youtube:

Download (przesłuchaj, doceń, ZAKUP/BUY IT!):


1.03.2010

Manyfingers - Our Worn Shadow

Są dwa rodzaje lenistwa: lenistwo aktywne i lenistwo bierne. To pierwsze, klasyczne, opiera się na nieróbstwie i bumelanctwie. Drugie natomiast związane jest z nadmiarem pomysłów, idei, które - pozostając jedynie zamiarem - hamują działania. Miast sukcesywnie zdobywać kolejne szczyty koncepcji, człowiek rozłazi się w realizacji celów i - koniec końców - nie powstaje nic.
Nie wiem jak z lenistwem aktywnym, ale miglancem biernym Chris Cole a.k.a. Manyfingers na pewno nie jest. Człowiek-orkiestra, muzyczny Rambo, bo uzbrojony w perkusję, gitarę, skrzypce, wiolonczelę, pianino, trójkąt, harmonijkę...I tak, siada do perkusji, gra pewną sekwencję, zapętla, by po chwili "głaskać zebrę pianina" (Matko, przegiąłem) wplątując jej melodie w dźwięki, które wcześniej uwił. Te, dość skomplikowane zabiegi, pozwoliły na wydanie płyty "Our Worn Shadow", która niemałym echem odbiła się w Anglii w roku 2006. Tajemnicza, momentami mroczna, wzbudzająca niepokój, okraszona z rzadka delikatnym żeńskim wokalem - taka jest właśnie ta płyta.

Artysta: Manyfingers (aka Chris Cole)
Kraj pochodzenia: Wielka Brytania

Płyty:
"Manyfingers" [2004]
"Our Worn Shadow" [2006]

W internecie:

Youtube:

Download (doceń, przesłuchaj, ZAKUP/BUY IT):

19.02.2010

Boards Of Canada - In a Beautiful Place Out In The Country

Zimą wieczory dłuższe niż latem, słucham więcej pozazmysłowej muzyki zatem.
EPka szkockiego duetu Boards Of Canada, to jedno z moich ulubionych dzieł tegoż kolektywu. Jedynie cztery utwory, a wszystkie tak przepełnione mistycyzmem, że aż mnie ciarki przechodzą. Utwory jakby z innej, przyszłej epoki, z odległej galaktyki, która jest dla nas nieosiągalna, a sama zabiera na wycieczkę do uniwersum.
Gdybym był taśmą magnetofonową z zapętlonym na niej utworem "Amo Bishop Roden", byłbym bardziej przezroczysty niż woda w Bajkale. Tak bardzo kocham ten utwór, tak uwielbiam przechadzać się nocą pod rozgwieżdżonym niebem, w towarzystwie tej ścieżki...
Czasami szkoda, że omawiany krążek nie jest długogrającym, bo atmosfera podczas odsłuchu jest niebywale hipnotyzująca i wciągająca.
Nie każdemu "In a Beautiful Place Out In a Country" posmakuje tak samo jak mnie, ale miło jest wiedzieć, że choć jedna osoba udała się myślami (a może i ciałem?) w pozaziemską wycieczkę do świata, który budzi pewne obawy, ale przyciąga tym samym. Tak samo jak przyciąga unikatowa 'inność' Boards Of Canada.

Nazwa: Boards Of Canada
Kraj pochodzenia: Szkocja

Płyty:
Music Has The Right To Children [1998]
Geogaddi [2002]
The Campfire Headphase [2005]
EP:
Hi Scores [1996]
Aquarius [1998]
Peel Session TX 21/07.1998 [1999]
In a Beautiful Place Out In a Country [2000]
Twoism [2002] - reedycja albumu z 1995
Trans Canada Highway [2006]

W internecie:

Youtube:

Download (przesłuchaj, doceń, ZAKUP):



24.01.2010


Rudi Arapahoe - Echoes From One to Another


Jest sobie drzewo. Samotnie bytujący organizm w koronie potężnie rozpiętej. Każdy podmuch wiatru manifestuje czasem delikatnym, czasem gwałtownym szmerem liści. Potrafi być złowrogie, ale bywa też ostoją. Otoczone bezkresem wysokich traw, które wirują razem z ruchem powietrza będąc akompaniamentem dla pnia, konarów i gałęzi. Poza tym przestrzeń nieskończona.

W to wszystko wplątany jestem ja. Leżę z zamkniętymi oczyma i - choć plecy pewnie dotykają gruntu - mam wrażenie lewitacji nad czubkami źdźbeł. Jakbym ważył nic. Jakby mnie tam nie było, tylko duch mój przedzierał się przez życie, muskany od czasu do czasu niepokojem, ale bezpieczny pod tarczą korony.
Taka jest właśnie ta płyta. Włącz, zamknij oczy i znajdź swoje drzewo...


Artysta: Rudi Arapahoe
Kraj pochodzenia: Wielka Brytania

Płyty:
"Echoes From One to Another" [2008]

W internecie:

Youtube:


Download (przesłuchaj, doceń, ZAKUP):