Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emotional. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emotional. Pokaż wszystkie posty

29.11.2011

Jono McCleery - There Is

No need to run and hide.


W 1987 roku światlo dzienne ujrzał, dziś wszystkim znany, utwór "Wonderful Life". Wydał go - nieco mniej znany - Black. Minęło ponad trzynaście milionów minut, podczas których dzieło to było nagrywane przez co najmniej kilku mniejszych, bądź większych A(a)rtystów. Ostatnim, który poprzez swoją interpretację wywarł na mnie wrażenie, okazał się Jono McCleery.
Nie dodam nic więcej, bo pisząc tego posta mam za sobą doświadczenie jedynie dwóch ścieżek z płyty "There Is". Zamieszczam ją jednak na blogu, bo wiem, że jeżeli jakiś artysta zostaje pochłonięty przez NinjaTune, warto zainwestować w niego choć chwilę czasu wolnego dla celów poznawczych.
Przy okazji warto przypomnieć sobie teledysk do oryginalnego "Wonderful Life". Dla mnie ma on wagę o tyle, że przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to wideoklip puszczany z kasety VHS robił wstrząsające wrażenie.

Artysta: Jono McCleery
Album: "There Is" [2011]
Youtube: "Tomorrow", "Wodnerful Life"
PURCHASE


18.05.2011

Thomas Feiner & Anywhen - The Opiates



I'm a toy,
I am just a toy,
Nothing but a toy,
Fot this brain,
And it's pure pain.

Dobry wieczór Państwu. Minęło trzysta osiemnaście dni, a dziś jest osiemnasty maja, roku dwa tysiące jedenastego. Czterdzieści pięć tygodni z okładem - tyle trwała przerwa związana z publikacjami na blogu Puszczy Muzyki. Wyrwa spowodowana inną wyrwą, nie pozwoliła na mobilizację, ale ta musiała w końcu nadejść. Sprowokować ją mogła jedynie muzyczna przygoda. Nie byle jaka, bo okraszona pięknymi balladami z męskim wokalem na czele (subiektywne skojarzenie mierzy w Nicka Cave'a, momentami w Anthony Hegarty'ego). Mimo że przez prawie rok absencji internetowej spotkałem się z dźwiękami, które mnie uwiodły, akurat Thomas Feiner & Anywhen wznawia przygodę z blogiem na - mam nadzieję - długi czas. Jak to przeważnie w Puszczy bywało, polecam album, który wleje w serca i dusze sporo nostalgii, a także pięknych i przyjemnych doznań. Płyta genialna zarówno lirycznie, wokalnie, jak i muzycznie. Dla mnie klasyk, więc będę wracał do niej często.

Poza tym, jak widać, blog przeszedł "lifting" i odzwierciedla teraz moje mroczne, granatowe wnętrze ;-) Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy wypytywali, tęsknili, gnębili. To też był motor napędowy w przypadku reaktywacji bloga i nadal jest w związku z Audycją na antenie RadioRewers, która - mam nadzieję - wkrótce ruszy parą (nie pełną jak kiedyś, ale ruszy - musi!)
Pojawiły się także Facebook-wstawki, bez których - ostatnimi czasy - wszystko co istnieje, właściwie nie istnieje. Zachęcam do pstrykania, bo im blog będzie bardziej popularny, tym większa szansa, że mnie zamkną za piractwo, a wtedy będę miał multum czasu na eksplorację muzycznych zasobów sieciowych (pod warunkiem, że dostanę celę jak Siara).

Artysta: Thomas Feiner & Anywhen - http://www.thomasfeiner.com
Album: The Opiates [2008] - KUP ALBUM / BUY CD