Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hip-hop. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hip-hop. Pokaż wszystkie posty

4.11.2009


Blockhead - "The Music Scene"

Wszystko ma swoje powody. Nie chodzi tu bynajmniej o rzemienie lub sznury złączone z uzdą, na których prowadzi się konia (bo takie również znaczenie ma słowo "powód" jak donosi słownik języka polskiego).

Stoimy w korku i klniemy - powód: jesteśmy nieopanowani.
Przeziębiliśmy się - powód: całowaliśmy się z osobą przeziębioną (przeważnie płci odmiennej).
Źle się czujemy - powód: zbyt długo stronimy od alkoholu (tu, wyjątkowo, rada: ruszamy do sklepu po skrzynkę piwa).
Udostępniamy na blogu puszczamuzyki.blogspot.com nową płytę Blockheada, pt. "The Music Scene" - powód: okładka, która wydaje się pasować do klimatów Puszczy Muzyki.
Okazuje się jednak, że nie tylko graficzna szata chata bogata (brak polskich znaków, ze względu na konieczność rymu).
Blockhead swój debiut odnotował w wytwórni Ninja Tune. Rok 2004 przyniósł krążek "Music by Cavelight" i od razu zaczarował wszystkich fanów instrumentalnego hip-hopu, wpędzającego w melancholię. Ponad rok później zjawił się "Downtown Science" - już nie tak spokojny i chilloutowy jak poprzednik, ale równie świetny pod względem artystycznym, dzięki czemu Blockhead umocnił swoją pozycję na rynku muzycznym. "Uncle Tony's Coloring Book" był trzecim 'dzieckiem' Artysty i wstrząsnął trip-hopowym światem w roku 2007. Jeden z lepszych albumów tego roku w swoim gatunku, a w moim mniemaniu, najlepszy z ówcześnie wydanych przez Blockheada. Być może okaże się, że spadnie on na drugie miejsce, ponieważ wczoraj niezawodny Nomidas (jak zwykle podziękowania!) podrzucił mi, jeszcze ciepły, album "The Music Scene", który oficjalnie światło dzienne ujrzał 2 listopada. Na razie powiedzieć o płycie mogę niewiele, bo dopiero się poznajemy, ale oczywistym jest, że nawet gdybym przesłuchał ją razy sześćdziesiąt siedem, to też nie widziałbym co pisać, bo jestem tylko melomanem, w dodatku nieco ubogim w 'muzyczny słownik', więc potrafię się posłużyć jedynie epitetami: świetna, dobra, przeciętna, słaba, itd. Oficjalnie więc określam "The Music Scene" jako płytę bardzo dobrą i zachęcam sprawdzenia co też nam zgotował producent z Nowego Jorku.

Artysta: Blockhead
Kraj pochodzenia: USA

Płyty:
"Music by Cavelight" [2004]
"Downtown Science" [2005]
"Uncle Tony's Coloring Book" [2007]
"The Music Scene" [2009]

W internecie:
http://www.ninjatune.net/blockhead/index.php
http://www.myspace.com/theblockishot

Youtube:
- "Daylight"
- "Sunday Siance"
- "The Strain"
- "A Better Place"

Download (przesłuchaj, doceń, zakup):
http://www.rapidspread.com/file.jsp?id=14zyiefvtk


18.10.2009


Kim Jest Clutchy Hopkins?

Kiedy coś fascynuje i zachwyca, wtedy człowiek czuje chęć do życia (czy wyszedł mi rym podwójny? hip, hip...) Mało tego - gdyby wzbogacić 'coś' elementami tajemniczymi, stanie się to jeszcze bardziej pociągające. Co więcej, wydaje mi się, że mam na to dowód. Jest nim Clutchy Hopkins, czyli enigma, która prześladuje mnie ostatnimi czasy, a towarzyszy jej fonia w postaci tworów człowieka zagadki.

Zaczęło się od płyty "Clutch of the Tiger" stworzonej przez dwóch (?) Artystów: Shawn'a Lee (znanego m.in. z projektów płodzonych pod szyldem Shawn Lee's Ping Pong Orchestra) oraz Clutchy'ego Hopkinsa. Olśnienie zawładnęło mną już od pierwszego utworu pt.: "Full Moon". Tajemniczo brzmiące produkcje z pogranicza hip-hopu, jazzu, funku, itd. są rzekomo dziełem przypadku. Jak donoszą internetowe źródła, Shawn Lee wybrał się w podróż z Londynu do Phoenix, by odwiedzić swoją mamę. Wypożyczył samochód, a gdy w środku Pustyni Mojave
postanowił zjechać na stację by zatankować wóz, nie omieszkał wstąpić do sklepu ze starociami, ponieważ - jak tłumaczy - kocha stylowe instrumenty. Wychodząc z tegoż sklepu spotkał mężczyznę o bujnej fryzurze i tygrysiej masce na twarzy. Panowie wymienili uprzejmości i zdania na temat wiekowych instrumentów, a że rozmowa... No dobrze, nie będę się rozpisywał, bo tłumaczenie angielskiego tekstu, zważając na moje umiejętności, zajęło by mi tydzień, a przecież jestem studentem i muszę też udać się z wizytą na uczelnię. Odsyłam więc tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=Dt_eHnWACuc&feature=player_embedded

W każdym razie, jeśli by się trzymać - prawdziwej bądź nie - kooperacji Panów: Lee i Hopkinsa, ukazały się dwie produkcje duetu:

"Clutch of the Tiger" oraz "Fascinating Fingers".

To jednak nie koniec muzycznych znajomości Clutchy'ego. W tym roku ukazała się płyta "Music is My Medicine", a została wydana pod szyldem "Clutchy Hopkins meets Lord Kenjamin". Kim jest Lord Kenjamin i czy w ogóle istnieje, nie wie zapewne nikt, co nie zmienia faktu, że płyta jest kolejnym przejawem geniuszu "tygrysiej maski". Hopkins demonstruje na krążku paletę instrumentów, które można niejednokrotnie określić mianem "wynalazków", a na pewno nie wszystkie da się - w sposób przystępny - nazwać. Już sama melodica bywa dla niektórych zaskoczeniem, nie mówiąc o takich narzędziach, jak te ukazane w poniższym materiale filmowym:
http://www.youtube.com/watch?v=7Lo8OdJ1Kq8&feature=player_embedded

Zanim jednak światło dzienne ujrzała płyta "Music is My Medicine", Clutchy Hopkins wydał na światło dzienne dwa inne krążki, równie potężne (nie mylić z wielkimi kręgami w zbożu, pozostawianymi przez obcych) jak wszystko, co Artysta wypuszcza. Rok 2006 przyniósł płytę "The Life Of Clutchy Hopkins", a 2008 "Walking Backwards". Obydwie płyty obfitują w mroczne utwory instrumentalne, tylko raz okraszone warstwą wokalną w "Love of a Women", gdzie głosu udzielił - znany wąskiej publiczności, przez co równie tajemniczy - Darondo (William Pulliam).

Moja mała fascynacja Hopkinsem trwa od ponad dwóch tygodni i nie zanosi się na to, że zostanie nagle stłamszona. Dopuszczam się coraz to nowszych odkryć, a jedno znich nazywa się Misled Children. W dniu dzisiejszym dokopałem się do dwóch płyt: "People Market" oraz "Misled Children meets Odean Pope" nagranej z genialnym saksofonistą... Odeanem Pope. Co ma wspólnego Misled Children z Clutchy'm Hopkinsem? Pod względem produkcji wydają się być jednym organizmem. W tworach Misled Children słychać mocne wpływy Hopkinsa. Poza tym, w internetowym świecie plotek krążą informacje, że Clutchy Hopkins = Misled Children. Równie dobrze można jednak stwierdzić, że Clutchy Hopkins = Shawn Lee, co wydaje się bardzo prawdopodobne. Kim by jednak Clutchy nie był, niech pozostanie anonimowy i nadal tworzy tak uzależniające utwory jak dotychczas.

Życząc podobnego nałogu, odsyłam do sprawdzenia poniższych odnośników, które przybliżą twórczość omawianego Artysty, a jako najważniejszy dodatek załączam płytę "Music is My Medicine".

Nazwa: Clutchy Hopkins (a.k.a.(?) Shawn Lee, Misled Children)
Kraj pochodzenia: USA (?)

Płyty:
"The Life of Clutchy Hopkins" [2006]
"Walking Backwards" [2008]
"Clutch of the Tiger" [2008]
"Music is My Medicine" [2009]
"Fascinating Fingers" [2009]

W internecie:
http://www.clutchyhopkins.com/

Youtube:
http://www.youtube.com/watch?v=cnn4htvrUv4
http://www.youtube.com/watch?v=CXW8jnRVPAI
http://www.youtube.com/watch?v=WXbIFJF5DQI
http://www.youtube.com/watch?v=5qs7c34_RaQ

Download (przesłuchaj, doceń, zakup):
"Clutchy hopkins meets Lord Kenjamin"

26.09.2009


Guts

26 wrzesień, sobota. Piękny, słoneczny poranek weekendowy nie pozwala nawet na odrobinę negatywnego myślenia. Warto w takie dni dodać tło w postaci pozytywnego brzmienia. W takiej sytuacji do głowy przychodzi mi francuski producent Guts, który kilkanaście dni temu wydał swoją drugą płytę pt. "Freedom". Niestety, z nowym krążkiem mam do czynienia od wczoraj i nie czuję tej siły, by o nim słowo napisać, więc skupiam się na Artyście ogółem. Guts swój pierwszy krążek - "Le Bienheureux" - "wypuścił" w roku 2007, a uczynił to przez oficynę Wax On założoną przez twórcę projektu Nightmares on Wax - George'a Evelyn'a (przy okazji odsyłam do Pana z Nieba - o, tutaj). Płyta ciepło przyjęta ze względu na swój, wpędzający w pozytywny nastrój, charakter. Aby nie pozostać gołosłownym, spójrzcie:



Minęły dwa lata i Guts pojawił się z kolejnym solowym projektem pt.: "Freedom". Solowym może niezupełnie, bo za graficzną odsłonę odpowiada Mambo, człowiek który współtworzy z Gutsem wytwórnię Pura Vida (kiepski żywot?). Krążek stworzony wyłącznie z sampli jest - jak mówi Artysta - emocjonalną wycieczką po dźwiękach ciemnych, ale i barwnych, oscylujących między radością życia, a melancholią. Czy tak jest, przekonam się po głębszym zapoznaniu z materiałem.

Z ramienia wytwórni Pura Vida ukazał się kilka dni temu świetny mixtape, który do pobrania za darmo jest tutaj:
a całą trakclistę w świetny sposób przedstawia poniższe wideo:

Obydwa wspomniane w tekście albumy do pobrania tradycyjnie poniżej. Zachęcam też, jak zwykle, do zakupu oryginałów, jeśli Guts przypadnie du gutsu. : )

Nazwa: Guts
Kraj pochodzenia: Francja
Początki oficjalnej działalności: 2007


Download (przesłuchaj, doceń, zakup)

21.09.2009


Wax Tailor - "In The Mood For Life"

Gdy mnie coś męczy (w sensie pozytywnym i negatywnym), staram się to 'coś' z siebie zrzucić (podzielić tym, bądź cisnąć w niepamięć). Tym 'czymś' może być wszystko co Ciebie - szanowny Czytelniku - otacza. Może być też wszystkim co mnie - sza... - otacza. Od kilku dni, niczym otulina, towarzyszy mi trzeci krążek Waxa Tailora, pt.: "In The Mood For Life". 'Zrzucam go' więc z siebie i mam nadzieję, że zacznie on umilać czas również Tobie.
Francuski Producent, który ma w swoim dorobku świetne dwa LP ("Tales Of The Forgotten Melodies" [2005] oraz "Hope & Sorrow" [2007]) uraczył nas kolejnym genialnym albumem, który bez wątpienia zostanie przyjęty przez słuchaczy równie ciepło jak wszystko co wychodzi spod jego ucha. Płyta zróżnicowana pod względem tempa, gatunków i gości. Jesli chodzi o tych ostatnich, można usłyszeć m.in. znaną z poprzednich płyt Charlotte Savary, kolektyw A State Of Mind, Charliego 'Hobo' Winstona, czy delikatną Sarę Genn. Tak rozmaity przekrój featuringów zapewnia obecność soulu, funku, hip-hopu, downtempa i wielu, wielu innych, jakże charakterystycznych dla Pana Tailora. Ciężko wyróżnić na płycie utwory lepsze od pozostałych. Cały krążek stoi na wysokim poziomie, choć są pozycje, które mi konweniują wyjątkowo, np. "No Pity", "Dry Your Eyes", czy "B-Boy On Wax".
Nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować NoMidasowi za podesłanie płyty, a wszystkim, którzy zakosztują "In The Mood For Life" - smacznego odbioru : )

Pseudonim artystyczny: Wax Tailor
Kraj pochodzenia: Francja
Początki oficjalnej działalności: 2001

Płyty:
"Tales Of The Forgotten Melodies" [2005]
"Hope & Sorrow" [2007]
"In The Mood For Life" [2009]




8.09.2009


Arts The Beatdoctor, Skiggy Rapz i inni [Kraków]

Wtorkowe, leniwe popołudnie. Okrucieństwo wlekącego się czasu każe zasypiać przed ekranem monitora, na którym zmieniają się slajdy w treść wykładów z przedmiotu 'Klimatyzacja i wentylacja II" bogate. Dźwięki The Natural Yoghurt Band zdają się być przeciągłe w nieskończoność i nawet druga czarna kawa nie pobudza, choć serce bije nieco szybciej.

Nagle zjawia się NoMidas z informacją, która przyprawia o skok adrenaliny i wprowadza w nastrój euforii. Całą ślamazarność wtorku szlag trafił, bo oto pojawiła się wiadomość:


Dodawać nie trzeba zbyt wiele. NoMidas sprawnie rozpisał odnośniki do stron internetowych, które osobom nieświadomym istnienia artystów takich jak Arts The Beatdoctor, czy Skiggy Rapz, rozjaśnią w głowie sporo. Ja dorzucę jedynie link do wydarzenia na LastFM: http://www.lastfm.pl/event/1205647+Arts+The+Beatdoctor.

Dodam jeszcze, że niezmiernie martwi mnie fakt ceny biletów na ten event. Otóż... Biletów nie ma (jak i - paradoksalnie - nie ma ceny, za którą można je kupić). Cała trudność polega na tym, że klub Piękny Pies, w którym odbędzie się impreza, nie grzeszy sowitą w metry sześcienne kubaturą, więc i człowieka za wiele tam nie upcha. Będzie bardzo ciasno, o piwie z baru nawet nie ma co marzyć, a gdy pomyślę o woni unoszącej się pod "tułowiem" Pieknego Psa...
Tak więc szanowny potencjalny Uczestniku Rzeczonego Przedsięwzięcia - jeśli nie czujesz się obowiązany do obecności, poświęć się i nie zaszczycaj dnia 24 września klubu Piekny Pies ;-)

Prawdę powiedziawszy nic nie powstrzyma fanów Arts The Beatdoctora, Skiggy Rapza, czy Toma D. (człowiek, o którym nie wiem nic, oprócz internetowych rewelacji na temat jego współpracy z m.in. Herbie Hancockiem) od pojawienia się 24 września w krakowskim Pieknym Psie. Pozostaje jedno pytaine: ile godzin przed 21:00 (wtedy oficjalnie rozpoczyna się impreza) należy się zjawić, by móc cokolwiek widzieć i słyszeć? :-)