Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trip-hop. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trip-hop. Pokaż wszystkie posty

19.01.2010


Emancipator - Safe In The Steep Cliffs


Bodźce do podniety czają się wszędzie i potrafią zaatakować w najmniej spodziewanym momencie.
Przeglądając strony internetowe w muzykę bogate, by urozmaicić czterdziestą siódmą Puszczę Muzyki, natknąłem się na informację (na blogu indoormusic), która pozytywnie mną wstrząsnęła.

Ni stąd, ni zowąd, ukazała się druga płyta Emancipatora - utalentowanego producenta z Kanady.
Pierwszy krążek - "Soon It Will Be Cold Enough" był genialny. Instrumentale młodego producenta (w momencie wydania albumu miał niespełna dwadzieścia lat), tworzyły niezapomnianą mieszankę elektroniki, jazzu, trip-hopu, downtempo, która idealnie nadawała się do 'spożycia' w długie, zimowe wieczory. Smaczku dodawał fakt, że cała płyta powstawała w wolnym czasie od zajęć szkolnych, będąc tym samym realizacją marzeń Douglasa Applinga.

Jeśli ktoś nie kojarzy dokonań Artysty, oto jeden z moich ulubieńców z pierwszego krążka:



Jako, że zima w pełnej krasie, a kojące i melancholijne dźwięki idealnie wtapiają się w zaśnieżoną scenerię, podsyłam nowy album. Co prawda jeszcze nie sprawdziłem jak brzmi, co prawda nie można założyć, że jest genialny jak poprzednik, ale szansa, że zawładnie odtwarzaczem jest wielka.
Warto odnotować, że wiele dźwięków słyszanych na płycie to nie sample, a talent Artysty, który wziął w swoje ręce m.in. gitarę, skrzypce, mandolinę i banjo, by krążek nabrał jeszcze większej mocy.

Polecam gorąco odsłuch, a później - jeśli Emancipator konweniować będzie i finanse pozwolą - zakup płyty.
Życzę 'smacznego', a sam idę zatopić się w dolinie otoczonej wysokimi skałami, dolinie będącej ostoją.

Artysta: Emancipator
Kraj pochodzenia: Kanada

Płyty:
"Soon It Will Be Cold Enough" [2007]
"Safe In The Steep Cliffs" [2010]

W internecie:

18.01.2010


Stonephace - Stonephace

Dziś krótko, bo bliżej mi do łóżka niż do zapędów pisarskich.

Człowiek często reaguje na wybrane słowa bardzo żywiołowo. Weźmy taką sekwencję:
sześć, dwanaście, jeden, cztery, siedemnaście, dwadzieścia osiem. Jeśli liczby zgodzą się człowiekowi ze skreśleniami na kuponie Dużego Lotka, reakcja dziarska gwarantowana.

Podobna energia ogarnia mnie na słowa Tru Thoughts. Jeśli mam poznać nowego artystę z tejże wytwórni, mogę być prawie pewien, że będzie to materiał pierwsza klasa.


Tak też było w przypadku Stonephace.
Larry Stabbins - nieco leciwy, przez co okrutnie doświadczony saksofonista, Adrian Utley - pan producent i gitarzysta grupy Portishead, co to jazzową przeszłość ma za sobą, Jim Barr - gitara basowa, Helm DeVegas - klawiszowiec, Krzysztof Oktalski - producent odpowiedzialny za podkłady.
Tak oto, delikatną, ale pewną kreską, rysuje się skład grupy Stonephace. Do zaoferowania mają gamę gatunków, od jazzu, przez rock, po afrobeat i trip-hop, a to wszystko ubrane w psychodeliczny i hipnotyzujący mundur. Uniform to nie na każdą porę - bardziej nocną i zadymioną (np. takie "White Queen Psychology"). Nie zmienia to faktu, że Stonephace dołączy do moich ulubionych Artystów z Tru Thoughts, a jest ich już kilku (m.in. Quantic, Belleruche, Kinny, Nostalgia 77, TM Juke, czy The Bamboos).

Artysta: Stonephace
Kraj pochodzenia: Wielka Brytania

Płyty: "Stonephace" [2009]

W internecie:
http://stonephace.com/index.php
http://www.tru-thoughts.co.uk/artists/stonephace

Youtube:
"White Queen Psychology" 



Download (przesłuchaj, doceń, ZAKUP):
http://www.multiupload.com/ELASN4PA7G

Buy it!
http://www.amazon.com/Stonephace/dp/B001T6KME8

4.11.2009


Blockhead - "The Music Scene"

Wszystko ma swoje powody. Nie chodzi tu bynajmniej o rzemienie lub sznury złączone z uzdą, na których prowadzi się konia (bo takie również znaczenie ma słowo "powód" jak donosi słownik języka polskiego).

Stoimy w korku i klniemy - powód: jesteśmy nieopanowani.
Przeziębiliśmy się - powód: całowaliśmy się z osobą przeziębioną (przeważnie płci odmiennej).
Źle się czujemy - powód: zbyt długo stronimy od alkoholu (tu, wyjątkowo, rada: ruszamy do sklepu po skrzynkę piwa).
Udostępniamy na blogu puszczamuzyki.blogspot.com nową płytę Blockheada, pt. "The Music Scene" - powód: okładka, która wydaje się pasować do klimatów Puszczy Muzyki.
Okazuje się jednak, że nie tylko graficzna szata chata bogata (brak polskich znaków, ze względu na konieczność rymu).
Blockhead swój debiut odnotował w wytwórni Ninja Tune. Rok 2004 przyniósł krążek "Music by Cavelight" i od razu zaczarował wszystkich fanów instrumentalnego hip-hopu, wpędzającego w melancholię. Ponad rok później zjawił się "Downtown Science" - już nie tak spokojny i chilloutowy jak poprzednik, ale równie świetny pod względem artystycznym, dzięki czemu Blockhead umocnił swoją pozycję na rynku muzycznym. "Uncle Tony's Coloring Book" był trzecim 'dzieckiem' Artysty i wstrząsnął trip-hopowym światem w roku 2007. Jeden z lepszych albumów tego roku w swoim gatunku, a w moim mniemaniu, najlepszy z ówcześnie wydanych przez Blockheada. Być może okaże się, że spadnie on na drugie miejsce, ponieważ wczoraj niezawodny Nomidas (jak zwykle podziękowania!) podrzucił mi, jeszcze ciepły, album "The Music Scene", który oficjalnie światło dzienne ujrzał 2 listopada. Na razie powiedzieć o płycie mogę niewiele, bo dopiero się poznajemy, ale oczywistym jest, że nawet gdybym przesłuchał ją razy sześćdziesiąt siedem, to też nie widziałbym co pisać, bo jestem tylko melomanem, w dodatku nieco ubogim w 'muzyczny słownik', więc potrafię się posłużyć jedynie epitetami: świetna, dobra, przeciętna, słaba, itd. Oficjalnie więc określam "The Music Scene" jako płytę bardzo dobrą i zachęcam sprawdzenia co też nam zgotował producent z Nowego Jorku.

Artysta: Blockhead
Kraj pochodzenia: USA

Płyty:
"Music by Cavelight" [2004]
"Downtown Science" [2005]
"Uncle Tony's Coloring Book" [2007]
"The Music Scene" [2009]

W internecie:
http://www.ninjatune.net/blockhead/index.php
http://www.myspace.com/theblockishot

Youtube:
- "Daylight"
- "Sunday Siance"
- "The Strain"
- "A Better Place"

Download (przesłuchaj, doceń, zakup):
http://www.rapidspread.com/file.jsp?id=14zyiefvtk


21.09.2009


Wax Tailor - "In The Mood For Life"

Gdy mnie coś męczy (w sensie pozytywnym i negatywnym), staram się to 'coś' z siebie zrzucić (podzielić tym, bądź cisnąć w niepamięć). Tym 'czymś' może być wszystko co Ciebie - szanowny Czytelniku - otacza. Może być też wszystkim co mnie - sza... - otacza. Od kilku dni, niczym otulina, towarzyszy mi trzeci krążek Waxa Tailora, pt.: "In The Mood For Life". 'Zrzucam go' więc z siebie i mam nadzieję, że zacznie on umilać czas również Tobie.
Francuski Producent, który ma w swoim dorobku świetne dwa LP ("Tales Of The Forgotten Melodies" [2005] oraz "Hope & Sorrow" [2007]) uraczył nas kolejnym genialnym albumem, który bez wątpienia zostanie przyjęty przez słuchaczy równie ciepło jak wszystko co wychodzi spod jego ucha. Płyta zróżnicowana pod względem tempa, gatunków i gości. Jesli chodzi o tych ostatnich, można usłyszeć m.in. znaną z poprzednich płyt Charlotte Savary, kolektyw A State Of Mind, Charliego 'Hobo' Winstona, czy delikatną Sarę Genn. Tak rozmaity przekrój featuringów zapewnia obecność soulu, funku, hip-hopu, downtempa i wielu, wielu innych, jakże charakterystycznych dla Pana Tailora. Ciężko wyróżnić na płycie utwory lepsze od pozostałych. Cały krążek stoi na wysokim poziomie, choć są pozycje, które mi konweniują wyjątkowo, np. "No Pity", "Dry Your Eyes", czy "B-Boy On Wax".
Nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować NoMidasowi za podesłanie płyty, a wszystkim, którzy zakosztują "In The Mood For Life" - smacznego odbioru : )

Pseudonim artystyczny: Wax Tailor
Kraj pochodzenia: Francja
Początki oficjalnej działalności: 2001

Płyty:
"Tales Of The Forgotten Melodies" [2005]
"Hope & Sorrow" [2007]
"In The Mood For Life" [2009]




20.08.2009


Puszcza Muzyki



Był 30 września 2008 roku, kiedy po raz pierwszy na antenie RadioRewers pojawiła się audycja pod tytułem "Puszcza Muzyki" (lub też "bacin Puszcza Muzyki"). Start okazał się niełatwy, bo prowadzący nie wiedział do końca, jakie kąski serwować Słuchaczom. Mieszanka elektroniki, jazzu, afrobeatu, ambientu, minimalu, trip-hopu, bossa-novy, czy polskiego big-beatu - to były początki, które przerodziły się w rdzeń nie licząc ostatniej przyprawy, z której prowadzący postanowił zrezygnować. Audycja z powodzeniem dobrnęła do sześćdziesiątego szóstego wydania (summa summarum było ich sześćdziesiąt dziewięć, ale trzy nieco mniej oficjalne), kiedy to prowadzący bacin zakończył studia otrzymując tytuł magistra inżyniera i pozbywając się wolnego czasu na rzecz kariery zawodowej.

W tak zwanym międzyczasie, na fali popularności jaką cieszyły się rozmaite internetowe blogi muzyczne, powstała strona www.puszczamuzyki.blogspot.com (sierpień 2009), która pierwotnie miała stanowić uzupełnienie audycji. Jak pokazało życie, pod nieobecność Puszczy na antenie RadioRewers (przerwa miała trwać chwilę, a zanosi się na wieki...), blog stanowił jedyną formę komunikacji pomiędzy prowadzącym audycję bacinem, a Słuchaczami. Z biegiem czasu ta forma kontaktu również nieco się zatarła, na co wpływ ma ten wstrętny brak czasu (Quantic - "Time Is The Enemy").

Obecnie, Puszcza Muzyki istnieje "po łebkach" tu, ówdzie i na blogu. Tu, to znaczy na facebooku (www.facebook.com/puszczamuzyki); ówdzie, to znaczy na youtube (http://www.youtube.com/user/puszczamuzyki) i na blogu, to znaczy na www.puszczamuzyki.blogspot.com.

Z racji ohydnego braku czasu, o którym już wspominałem, prowadzący bacin nie jest w stanie przekopywać godzinami dziennie czeluści internetu i zdobywać wiedzę oraz próbki ciekawej muzyki. Na pewno nie z taką intensywnością, jaka miała miejsca podczas studiów.

Dlatego też trzeba cieszyć się z tego co jest i wierzyć (albo marzyć, jak ja - prowadzący bacin), że kiedyś jeszcze padną te - nie boję się tego użyć - legendarne słowa:

"Dobry wieczór Państwu. Minęła godzina 21:30, dzisiaj jest wtorek, (...), zapraszam serdecznie na Puszczę Muzyki"