27.03.2010

CocoRosie - Grey Ocean


Nie od zawsze muzyka powodowała, że przenosiłem się do świata ezoterycznego, pozaziemskiego, krainy ucieczki myśli od codzienności i szarzyzny. Prawdziwą głębię muzyki odkryłem, gdy dotarła do mnie płyta "Noah's Ark" sióstr CocoRosie. Wtedy całkowicie zmieniłem podejście do dźwięków raczących moje ucho. Zrozumiałem, że muzyka może być narkotykiem, który atakuje najczulsze miejsca istoty ludzkiej i pobudza jej wrażliwość, która zastygła, bądź wydawała się nie istnieć.

Pamiętam, gdy ponad 4 lata temu zapoznałem się z twórczością CocoRosie (o ile się nie mylę, dzięki mojej Siostrze, za co dziękuję, M.! : ). Zachwyt mój był olbrzymi i gdy komuś rekomendowałem muzykę, na pierwszym miejscu stał omawiany Duet. Ostatnimi czasy zaniedbałem rzeczone Panie, ale dziś wieczorem przypomniałem sobie o istnieniu 'CR' i postanowiłem odświeżyć pamięć, wsłuchując się w zapomniane płyty. Jakież było moje zaskoczenie, gdy ujrzałem, że na maj zapowiadana jest nowa płyta CocoRosie. Tym bardziej zdumiałem, gdy znalazłem płytę w sieci (tę samą udostępniam na próbę, by zachęciła do zakupu oryginału).

Siostry Bianca i Sierra, poprzez melancholijne wokale i wyszukane instrumenty (pośród których, oprócz harfy, gitary, czy 'klawiszy', znalazły się dziecięce zabawki, które - wbrew pozorom - można świetnie wykorzystać w procesie sporządzania muzyki), stworzyły styl niezwykle unikalny i mikroklimatyczny. Niełatwo bowiem sklasyfikować mieszankę folku, rapu, trip-hopu, operowych zapędów, czy elektroniki. Nie trzeba jednak zmagać się z szufladkowaniem Sióst Cassidy (których życiorys mógłby posłużyć za ciekawy temat do zapisania na kartkach papieru w postaci scenariusza). Kult, jakim otoczone są CocoRosie wystarczy, by traktować Ich twórczość jako niezależny element w muzycznym świecie.

Czy estyma - jaką obdarzone są CocoRosie - będzie nadal aktualna, pokaże czas. Ja, każdy dotychczasowy ruch Sióstr na muzycznej szachownicy, obserwowałem z podziwem i podchodzę do Ich twórczości z sentymentem. Nowa płyta, którą właśnie przesłuchuję po raz drugi, nie powaliła mnie na kolana, nie zaczarowała tak bardzo, jak poprzednie, ale nauczyłem się, że do niektórych muzycznych płodów trzeba dojrzeć (tak jak to miało miejsce z "Black Sands" Bonobo).
Mam więc nadzieję, że "Grey Oceans" będzie kontynuacją charakteru CocoRosie i pozwoli podtrzymać marzenie o wysłuchaniu Sierry i Bianci na żywo.

Życzę miłej konsumpcji i - w miarę możliwości - opinie dotyczące nowej płyty w komentarzach pod tym postem.


Kto natomiast nie zna dokonań CocoRosie, niech czym prędzej zapozna się z płytą "Noah's Ark" (reszty nie rekomenduję, wychodząc z huraoptymizmu, że po wysłuchaniu polecanego krążka, każdy z ciekawością sięgnie pozostałych).

Artystki: CocoRosie
Kraj pochodzenia: USA

Płyty:
"La Maison De Mon Reve" [2004]
"Noah's Ark" [2005]
"The Adventures Of Ghosthorse And Stillborn" [2007]
"Grey Ocean" [2010]

W internecie:

Youtube:
"Trinity's Crying" (z "Grey Ocean")
"Beautiful Boys" (z "Noah's Ark")
"Bisounours" (z "Noah's Ark")
"By Your Side" (z "La Maison De Mon Reve")
"Promise" (z "The Adventures Of Ghosthorse And Stillborn")

Download (przesłuchaj, doceń, zakup! / buy it after trying!):



4 komentarze:

Anonimowy pisze...

nie podoba mi się barokowy, z deka egzaltowany styl tej "recenzji"

bacin pisze...

Na obronę nic chyba nie mam, bo - co zrobić - posiadam skłonność do przesady, ale 'recenzją' nie nazwałbym czegokolwiek, co zamieszczam na tym blogu. Ot, luźne przemyślenia.
Dzięki za opinię!

O mnie pisze...

Czwarta płyta sióstr Cassidy zaskakuje... brakiem zaskoczeń ;)
Wszystko tutaj jest bardzo, oczywiście jak na siostry Cassady, ułożone i zwyczajne. Co nie znaczy, że gorsze.
Więcej na temat tego krążka możecie przeczytać na blogu Informator Kulturalny:
www.informatorkulturalny.blogspot.com
www.informatorkulturalny.blogspot.com/2010/07/bez-zaskoczen-cocorosie-grey-oceans.html

Unknown pisze...

płyta nie zachwyca...
akcesorialazienkowe.net.pl